GRA MUZYKA

sobota, 25 kwietnia 2009

Myslovitz - Upór i konsekwencja

Będzie to trochę dłuższa historia kariery najsłynniejszego obecnie śląskiego zespołu spisana przeze mnie trzy lata temu. Części będzie kilka - po jednej na tydzień. Na początek lata 1992-1995, a więc czasy sprzed wydania debiutanckiego krążka tej mysłowickiej formacji.



[camel]


Mysłowice to 75-tysięczne miasto położone na Górnym Śląsku. Do połowy lat 90-tych kojarzone było głównie – jak większość miejscowości położonych w Górnośląskim Okręgu Przemysłowym - z kopalniami węgla kamiennego. Sytuacja ta zaczęła się zmieniać na początku lat 90-tych gdy początkowo czterech muzyków miejscowego zespołu The Freshman zaczęło grać swoją muzykę. Później dołączył do nich gitarzysta i klawiszowiec Przemek Myszor i grupa, już jako Myslovitz, zaczęła wspinać się na muzyczny Olimp, na którym pozostała do dziś. Ale po kolei...

Jest rok 1992, Mysłowice. Kilka lat temu upadł ustrój, powiał wiatr wolności. Sytuacja polityczno-gospodarcza w kraju sprzyja szybkiemu zyskowi jednakże dla muzyków taka sytuacja wcale nie jest aż tak komfortowa. W czasach komunizmu muzycy rockowi mieli się przeciwko czemu buntować, istniał wspólny wróg którego zarówno muzycy jak i słuchająca ich publiczność chciała pokonać. Istniał wyraźny podział My i Oni. Łatwiej było tworzyć teksty i grać rebeliancką muzykę. Wiadomo było, że i tak młodzież się z nią zidentyfikuje i będzie chciała jej słuchać. Ważna – może nawet czasami bardziej niż wartość artystyczna – była cała otoczka wokół muzyki i tekstów. Po upadku systemu może już nie być tak łatwo. Wszak mamy upragnioną wolność tak więc przeciwko czemu się tu buntować? I czy muzyka miała, na początku lat 90-tych, jeszcze temu służyć?

W takich okolicznościach Artur Rojek, mistrz juniorów w pływaniu z roku 1987 i absolwent Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach, postanawia założyć zespół. Oprócz Rojka skład nowoutworzonej formacji stanowili Wojtek Powaga (współzałożyciel zespołu, gitarzysta), Marcin Porczek, Rafał Cieślik oraz Majorek. Za nazwę wybrali sobie „The Freshman” (której inspiracją był filmu z Marlonem Brando "Nowicjusz"). Próby odbywały się w miejscowym domu kultury. Jednakże w wyżej wymienionym składzie zespół nie zagrał żadnego koncertu.

Pierwszy występ formacji odbył się w studenckim klubie „Olimp” przy Akademii Wychowania Fizycznego. Zagrali tam w innym składzie, pomniejszonym do kwartetu – sekcje rytmiczną objęli bracia Jacek (bas) i Wojtek (perkusja) Kuderscy. Swoim występem otwierali koncert kultowej w okolicach Mysłowic grupy Generell Stilwell, której założycielem był ojciec sceny gitarowej w mieście zespołu Marek „Dzałówa” Jałowiecki (obecnie jest liderem kapeli poniekąd będącej kontynuacją Generała Stilwella – grupy Delons w której udziela się także obecny gitarzysta i klawiszowiec Myslovitz Przemek Myszor).

Początkowo występu The Freshman odbywały się w miastach położonych niedaleko rodzinnej miejscowości chłopaków. W 1993 zespół na jednym z koncertów, który miał miejsce w Jaworznie, spotkał fotografa-amatora Jacka Kowalczyka, zafascynowanego twórczością Davida Bowiego i grupy Velvet Undergound, któremu The Freshman na tyle się spodobał, że zaproponował zrobienie zespołowi zrobienie zdjęć (które potem zostały wykorzystane też na ich debiutanckim albumie wydanym dwa lat później). Spotkanie z Kowalczykiem pomogło im nagrać demo w pomieszczeniu gospodarczym Estrady Śląskiej. W tej sesji narodziły się utwory Letter to Love, Beautiful Day, Ultra Fiolet, Mówisz że, Funny Hill i Maj. Niektóre z nagranych wówczas utworów, najczęściej w zmienionych od pierwowzorów wersjach, wykorzystali na swoich dwóch pierwszych albumach.

Rok później, choć ciągle nie byli przekonani do swoich umiejętności kompozytorskich, zaryzykowali i wysłali swoje nagrania na przegląd zespołów Garaż`94 w Częstochowie. Okazało się to słusznym krokiem – zespół zdobył drugie miejsce, którego nagrodą była możliwość zrealizowania sesji nagraniowej w studiu Radia Łódź. Nagrania zostały zrealizowane w czerwcu 1994. Szefem muzycznym Radia Łódź był wówczas Maciej Pilarczyk – ich dzisiejszy meneger.

W Łodzi zagrali także swój pierwszy duży koncert – wystąpili przed 2,5 tysięczną publicznością. Piosenki grupy zaczynają podbijać lokalne listy przebojów, co zwróciło uwagę wytwórni płytowych. Jednakże przełomowym wydarzeniem dla grupy było zakwalifikowanie się do prestiżowej Mokotowskiej Jesieni Muzycznej – cyklicznego przeglądu organizowanego przez DDK Mokotów w Warszawie. Tam grupa The Freshman, już po zmianie nazwy na Myslovitz, wygrała całą imprezę. Wojtek Kuderski, perkusista wspomina „Spodziewaliśmy się wszystkiego, ale na to, co się stało, po prostu brak mi słów. Siedzieliśmy trzy lata w MDK-u, graliśmy próby, jakieś koncerty w okolicy Mysłowic... Wiesz, wydawało nam się, że takiej muzyki się w Polsce nie tylko nie gra, ale przede wszystkim nie słucha. Przecież teraz wszyscy: Ameryka, grunge itp. A my co? Beatlesi, Velvet Underground, z nowszych rzeczy Ride, Suede. Okazało się jednak, że to właśnie dzięki temu wygraliśmy, że ludzie jednak są w stanie docenić inne dźwięki niż te katowane w MTV".

Zwycięstwo zaowocowało następnymi koncertami (m.in. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy w katowickim Spodku) i podpisaniem ich pierwszego kontraktu z firmą MJM na wydanie trzech płyt.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Mysłowice mają 76 tys. mieszkańców.

Anonimowy pisze...

Człowieku, daj sobie spokój. Żeby się brać za pisanie czegokolwiek na poważnie, trzeba jeszcze coś w tej materii umieć. A ten tekst to jest niestety amatorszczyzna.

Camel pisze...

po pierwsze - tekst był napisany dawno więc nie udaje, że on jest jakiś superprofesjonalny (choć raczej rzetelny)
po drugie - chcesz, by Cię traktowano poważnie to się podpisuj jakkolwiek. głosy anonimów jakoś niespecjalnie mnie obchodzą ;)
pozdrawiam

Anonimowy pisze...

a ja jestem pod wrażeniem - sporo informacji, które wcześniej do mnie nie dotarły - czekam na kolejne odcinki :)

... i chyba nie ma co się przejmować niektórymi komentarzami, czy to dotyczącymi stylu, czy informacji o ilości mieszkańców - wiki podaje prawie 75 tys., strona oficjalna Mysłovitz 75,5 tys. - więc w granicach błedu - komentarz chyba tylko po to, by się przyczepić

pozdrawiam

Olo

Camel pisze...

żeby oddać sprawiedliwość 'anonimowemu' - początkowo było 100 tys., a liczbę tę wziąłem z notki biograficznej spisanej przez Leszka Gnoińskiego wewnątrz książeczki kompilacji myslo 'the best of'. Nie wiem skąd te 75 tys teraz - 1/4 wyjechała na emigrację ? ;)

aha i jeżeli ktoś odniesie wrażenie zbytniej [i]łopatologii[/i] tego tekstu to chciałbym zaznaczyć, że powstał on jako zaliczenie przedmiotu 'reportaż i wywiad' na moich poprzednich studiach więc celowo stosuje pewne chwyty 'pisarskie'. tyle w kwestii wyjaśnień.