ocena: 8/10
Rok 2007 był dla Kasi Nosowskiej bardzo udany - najpierw wiosenny sukces jej solowego UniSexBlues, następnie entuzjastycznie przyjęte jesienne MTV Unplugged nagrane z macierzystym zespołem Hey. Oba projekty odniosły sukces zarówno artystyczny, jak i – co rzadkie w dzisiejszym rocku – komercyjny. Do tego stopnia, że MTV Unplugged sprzedało się w zawrotnej ilości 100 tysięcy egzemplarzy.
Kulisy przygotowań do tego znanego cyklu MTV znajdziemy w książeczce płyty. Autor, Bartek Koziczyński z Teraz Rocka, zdradza, że zespół miał obiekcje przed wystąpieniem w konwencji unplugged, gdyż niezbyt dobrze wspomina swój występ w takiej formie sprzed 13 lat. Na szczęście dali się namówić, czego efektem jest omawiane wydawnictwo.
Zanim będzie o muzyce, warto wspomnieć o opracowaniu graficznym albumu, które wykonane jest z niezwykłą precyzją i artyzmem. Szczególnie jest to widoczne w limitowanej edycji albumu, zawierającą dodatkową płytę DVD, która, oprócz audiowizualnej rejestracji koncertu, zawiera także galerię zdjęć i ciekawy materiał making of.
Hey postawił na niekonwencjonalne aranżacje. Znane piosenki zespołu zyskały nową, często ciekawszą barwę, zmieniając się nie do poznania. Na szczególną uwagę w tej materii zasługują otwierający całość Fate z „rwanymi” partiami sekcji smyczkowej, Missy Seepy z przeszywającym udziałem liry korbowej, klezmerski [sic!] ,latynoska Zazdrość oraz finałowy Teksański, w czasie którego na chwilę znajdujemy się na Dzikim Zachodzie. Mniej przekonująco dla mnie wypadają Ho, gdzie jednorodna i narastająca gra skrzypiec przeszkadza w odbiorze piosenki oraz zbyt oszczędna Cudzoziemka w raju kobiet. Na szczęście niektóre piosenki nie zostały zbytnio przearanżowane, a jedynie wzbogacone o brzmienie instrumentów dętych lub smyczkowych (np. A Ty?, Mru mru, To tu).
Oczywiście są i niespodzianki. Zespół zaprosił tego dnia do Teatru Roma dwie znaczące dla polskiego rocka osobistości – Agnieszkę Chylińską i Jacka „Budynia” Szymkiewicza z Pogodno. Z Agnieszką Kasia zaśpiewała cover PJ Harvey Angelene, z Jackiem natomiast ich wersję Candy Iggy Popa. W obu przypadkach daje się zaobserować kontrast pomiędzy stonowanym zachowaniem Kaśki, a kipiącymi od energii gośćmi.
Podsumowując – MTV Unplugged Heya to pozycja wyjątkowa, zarówno w dyskografii zespołu, jak i w dziejach polskiego rocka. Zespół pokazał nowe oblicze i wyszedł z tego obronną ręką. Sprawił, że albumu z rejestracją tego wydarzenia słuchają zarówno synowie i córki, jak i ich rodzice.
Tekst pierwotnie opublikowany na witrynie: wearefrompoland.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz