GRA MUZYKA

sobota, 23 kwietnia 2011

24 miesiące po...



Wczoraj minęły dokładnie dwa lata odkąd projekt o nazwie 'Krockus' stał się rzeczywistością i pojawił w Internecie. Chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy brali i biorą udział w współtworzeniu treści zawartych pod adresem krockus.blogspot.com, a w szczególności Ani Wasilewskiej-Stawiak, która współpracowała z moim blogiem od samego początku, dostarczając teksty związane z twórczością Stephena Kinga (thx za te dwa lata i powodzenia w 'profesjonalnym' pisaniu!) oraz Dominice, specjalizującej się w recenzjach filmowych. Słowa uznania i podziękowania kieruje również do Tych, którzy okazjonalnie wspomagali Krockusa - Adamowi Osińskiemu [thriller wakacyjny typu noir], Moozgo [recenzja Dni Wiatru Ścianki], Kamilowi Ł [recenzja I Hate Rock`n Roll T. Love], Filipowi [aka homek toft, recenzja Białych Wakacji Ścianki], Michałowi [aka quid, muzyczne podsumowanie 2009 roku] oraz Paulinie [która zmierzyła się z Piekielnym Kręgiem w reżyserii Davida Finchera] i Iris, która nadal, mam taką nadzieję, będzie czasami tu pisała.
Po kilkumiesięcznej przerwie, która zbiegła się z okresem jesienno-zimowym, budzimy się z czasowej hibernacji, obiecując (przynajmniej z mojej strony) wiele materiałów z bogatego życia kulturalnego naszej Nadwiślańskiej Krainy. W najbliższej przyszłości planowane jest m.in. opis klasycznych (głównie polskojęzycznych) płyt sprzed 2000 roku oraz coś na wzór przewodnika po twórczości zespołu Ścianka, związanego z premierą nowych wydawnictw tej wyjątkowej formacji.
Pozdrawiam, życząc miłego odpoczynku w czasie Świąt Wielkanocnych.

[camel]
& załoga blogu audiowizualnego 'Krockus'

piątek, 15 kwietnia 2011

Mega Brodka w Mega Clubie
(Katowice, 14 kwietnia 2011)



[camel]
ocena: 9/10


Wiosna 2003. Oglądam castingi do trzeciej edycji 'Idola'. Moją uwagę przykuwa energetyczna góralka z Twardorzeczki. Myślę sobie: „Ona wygra ten program”. Jakiś czas później okazuje się, że się nie pomyliłem. Jak większość z Was pamięta, nagrodą dla zdobywcy pierwszego miejsca było nagranie debiutanckiego albumu. Na pełny album Moniki musieliśmy poczekać ponad rok, wcześniej pojawiły się jego dwie części zatytułowane Mini Album vol. 1 i Mini Album vol.2. Na Album (2004) składały się covery zagranicznych przebojów (m.in. Lennego Kravitza i Marvina Gaya) oraz kilka polskojęzycznych piosenek, z których największą popularność zdobyły pilotujący krążek Ten oraz Dziewczyna mojego chłopaka. W roku następnym wokalistka wygrała Festiwal Opolski w koncercie Premier utworem Miałeś być oraz wydała reedycję Albumu. 2006 rok to kolejna płyta Artystki zatytułowana po prostu Moje Piosenki z przebojami takimi jak Znam Cię na pamięć i wyjątkowo udany Miał być ślub ilustrowany ciekawym teledyskiem. Lata 2007-2009 to fonograficzna przerwa, w trakcie której Monika m.in. Wsparła wokalnie projekt Silver Rocket w utworze Niagara falls oraz przede wszystkim pracowała nad swoim trzecim albumem, który ostatecznie okazał się jesienią 2010 roku.

Granda bo tak owo wydawnictwo zostało zatytułowane wywołało spore zamieszanie na muzycznej mapie Polski, znajdując pozytywny odbiór wśród dawnych wielbicieli Brodki, jak i zdobywając uznanie wśród słuchaczy muzyki alternatywnej. To wybuchowa mieszanka rocka, popu i folku wsparta świetną produkcją Bartosza Dziedzica (do spółki z Moniką) oraz wpasowującymi się w klimat płyty tekstami Jacka Szymkiewicza z Pogodno, Radka Łukasiewicza z Pustek oraz samej Artystki. Wielu z wielbicieli tak udanej metamorfozy wokalistki było ciekawych jak materiał z tej płyty zabrzmi na koncertach. Mieszkańcy Śląska mieli okazję się o tym przekonać jesienią w Chorzowie oraz właśnie wczoraj w katowickim Mega Clubie. Na początek kilka słów o supporcie, zespole Brown Cube – nie widziałem całości, ale po tym co widziałem myślę, że gdyby nie dość banalne teksty traktujące głównie o relacjach damsko-męskich, byłoby całkiem w porządku bo i (klubowa) muzyka udana, i wokalistka ma nie najgorszy głos.

Już samo spojrzenie na wystrój sceny (biała płachta z tyłu sceny z poprzyczepianymi do niej trójkątami, wstęgi na mikrofonie) pozwalały mieć nadzieję, że będzie to koncert dopracowany w każdym szczególe. Po 21-ej z głośników popłynęły pierwsze dźwięki Hejnału, który płynnie przeszedł w piosenkę Bez Tytułu, po czym na scenie pojawiła się Gwiazda Wieczoru w barwnym stroju i fluorescencyjnym makijażu na czole. Na początek otrzymaliśmy opener z Grandy czyli Szyszę, następnie usłyszeliśmy m.in. owacyjnie przyjęte W pięciu smakach, Krzyżówkę dnia, liryczne Saute czy K.O. Brodka co chwilę raczyła publiczność wypowiedziami na temat trasy, która właśnie w Katowicach ma swój finał, ze wzruszeniem informowała, że wśród publiczności jest obecna jej mama czy uczyła widzów obsługi niecodziennego instrumentu zwanego omnichordem (jak słusznie zauważyła „takiej konfersanjerki nie powstydziłby się Krzysztof Ibisz” co spowodowało wybuch śmiechu wśród widowni). Najlepsze miało jednak dopiero nadejść. Mowa o histerycznie wręcz przyjętej Grandzie, całkowicie przearanżowanymi na klubową modłę piosenkami Ten oraz Dziewczyna mojego chłopaka, niezwykłej wersji utworu Tanity Tikaram Twist in my Sobriety i coverze King of my castle zespołu Wamdue Project. Część podstawowa nie wystarczyła wciąż nienasyconej publiczności, tak więc Monika wyszła na scenę jeszcze dwukrotnie wykonując "ucountrowioną" wersję Syberii oraz, ponownie, W pięciu smakach i Grandę w trakcie której unosiła się na rękach fanów. Po niespełna półtorej godziny perfekcyjnie przygotowane widowisko zakończyło się. Niesamowite, ile w tej dziewczynie energii i pasji, jak potrafi porwać do wspólnej zabawy niemałą przecież publikę, która tego dnia stawiła się w Mega Clubie. Wracając do domu pomyślałem, że Reni Jusis, w końcu znalazła godną kontynuatorkę klubowego okresu swojej twórczości. A Brodka pokazała, że to tak naprawdę dopiero początek jej muzycznej kariery. Tym razem już na jej zasadach.