GRA MUZYKA

czwartek, 27 sierpnia 2009

Zaremba - wakacyjny thriller w odcinkach (VII)



[adam osiński]


Na odgłos wystrzału policjant z recepcji zrobił szybki ruch do tyłu. Prawą ręką sięgał do kabury z bronią, a lewą złapał za krawędź drzwi, gotowy do interwencji. Pająk błyskawicznym ruchem sięgnął rękoma do tyłu i wyciągnął zza paska u spodni pistolet, przedtem niewidoczny pod skórzaną kurtką. Bez zastanowienia wymierzył policjantowi dwa strzały w plecy. Martwy mężczyzna runął na podłogę w progu. Ułamek sekundy później lufa pistoletu była wymierzona wprost w Zarembę. Właśnie teraz, po raz pierwszy tego wieczoru, staruszek poczuł strach.
- Nie ruszaj się z tego krzesła, bo skończysz jak on – wycedził przez zaciśnięte usta Pająk.
Zrobił dwa kroki do przodu, chwycił za telefon, wyrwał go z gniazdka i wybiegł na zewnątrz. Rozległa się kanonada wystrzałów, które przerwały spokojny, deszczowy rytm tego wieczoru. Przez ulicę przejechał samochód, którego pasażerowie musieli być nieświadomi toczącego się dramatu. Jeśli byli świadomi, prawdopodobnie zignorowali to. Zaremba wstał z krzesła. Popatrzył na leżące w progu ciało. Trupie oczy, wciąż otwarte, wpatrywały się ślepo w nicość. Śmierć przyszła od najmniej spodziewanej strony. Staruszek wychylił głowę i zobaczył policjanta skrywającego się z bronią w ręku za swoim radiowozem. Zmieniał magazynek. Zaremba miał wrażenie, że jest niezdecydowany i nie bardzo wie, jak się zachować. Nie mogło to dziwić, gdyż staruszek przewidywał, że to jedyny stróż prawa, który pozostał przy życiu. Zniknął także Pająk.

Strzały na moment ustały. Nasłuchiwał jakichkolwiek odgłosów, które nie nadchodziły. A jednak, w pewnym momencie, usłyszał na tyłach posesji kroki biegnącej osoby. A właściwie...tak...dwóch biegnących osób. Wybiegły po chwili z prawej strony. Przez błoto i w strugach rzęsistego deszczu biegła Marta, z czarną torbą w ręku, i mężczyzna, którym był...Pająk. Właściciel motelu spojrzał w stronę policjanta. Siedział tyłem oparty o radiowóz i nie reagował. Może jest ranny – pomyślał Zaremba. Dwójka uciekinierów zatoczyła szeroki łuk i z pewnością biegła w stronę pozostawionego przy wjeździe auta. Zaremba obserwował ich z oddali, gdy nagle otworzyły się cicho drzwi jednego z pokojów. Na czworakach wypełznął Wójcik. Obejrzał się w obie strony i przemieszczał na prawo w pozycji przypominającej żołnierza na wojnie. Staruszek wycofał się z powrotem do pomieszczenia.

Brak komentarzy: