GRA MUZYKA

sobota, 5 kwietnia 2014

Podsumowanie Płytowe 2013 roku: Miejsca 20-14

Zaczynamy TOP20 moich ulubionych płyt roku ubiegłego. Dzisiaj poznacie miejsca od dwudziestego do czternastego.


[camel]


20. Novika – Heart Times
Ocena: 7/10

Po świetnym, dość energetycznym "Lovefinderze" Kasia ‘Novika’ Nowicka wydała album o wiele spokojniejszy, momentami wręcz refleksyjny. Nie znajdziemy tu następcy utworu tytułowego z poprzedniego krążka Artystki, dominują raczej stonowane elektropopowe kompozycje z których największe wrażenia zrobiły na mnie singlowe Who wouldn`t, trochę żywsze Mommy`s song, Partner in crime oraz jedyna polska piosenka w zestawie zatytułowana Scenariusz. "Heart Times" to jednak zestaw piosenek, który moim zdaniem o wiele lepiej sprawdza się w koncertowych warunkach, o czym już zresztą pisałem w Live 2013.


19. Franz Ferdinand – Right Thoughts, Right Words, Right Action
Ocena: 7/10

Lata mijają a szkocki Franz Ferdinand wciąż gra tak samo. Co w ich przypadku nie jest żadnym zarzutem – mają swoją wierną publiczność, która kocha ich optymistyczne piosenki i nadal są koncertowym pewniakiem. Zawsze ich lubiłem za skromność oraz dar do pisania (zazwyczaj) prostych i bezpretensjonalnych piosenek. Takie też znajdują się na ich czwartym pełnowymiarowym wydawnictwie – począwszy od świetnego utworu tytułowego, poprzez singlowe Evil Eye, Love Ilumination i Bullets aż do pięknego finału w postaci Goodbye Lovers & Friends. Franzi znowu nagrali dobry album, choć szkoda, że tym razem zabrakło miejsca na takie zaskoczenie jak genialne Lucid Dreams, które umieścili na swoim poprzednim krążku "Tonight: Franz Ferdinand".


18. Tomasz Makowiecki – Moizm
Ocena: 7/10

Tomek Makowiecki, a w zasadzie jak głosi napis na albumie Tomasz Makowiecki, dawny laureat talent showu „Idol” po latach pisania raczej zwyczajnych, radio-friendly popowych piosenek w końcu znalazł na siebie pomysł. Po świetnym projekcie, którzy współtworzył z dwójką muzyków Myslovitz (mowa o No!No!No!) nagrał album na wskroś swój, w którym dał wyraz fascynacji elektronicznymi brzmieniami. Począwszy od rewelacyjnego, transowego i długiego Dziecka Księżyca, które wydaje się być jakby żywcem wyjęty z plejlisty któregoś z wydań „Studia El Muzyki” Jerzego Kordowicza, poprzez przebojowe Holidays In Rome, aż do bardzo udanego finału w postaci dwóch części Ostatniego brzegu (szczególnie radzę zwrócić uwagę na jego drugą cześć nagraną z udziałem Władysława Komendarka i Józefa Skrzeka) otrzymujemy bardzo spójny zestaw piosenek podlanych sporą dawką – mniej lub bardziej wyraźnej – elektroniki. Słucha się tego z przyjemnością, szczególnie po zachodzie słońca, gdy każdy dźwięk sączący się z "Moizmu" możemy wyraźnie usłyszeć i niemalże kontemplować. Panie Makowiecki, czekam na kolejny album.


17. Natalia ‘Natu’ Przybysz – Kozmic Blues (Tribute To Janis Joplin)
Ocena: 7/10

Starsza z sióstr Przybysz (które tworzyły kiedyś Sistars) wydała album poświęcony pamięci, zmarłej przeszło cztery dekady temu Janis Joplin i składający się niemal wyłącznie z jej piosenek (poza jedyną niebędącą autorstwa J.J. piosenką Niebieski, która była jednym z singli promujących to wydawnictwo). Czas poszedł do przodu, produkcja muzyczna zmieniła się bardzo – co wyraźnie słychać na albumie. Natalia, dysponująca bardzo mocnym i wyrazistym wokalem, podołała temu karkołomnemu zadaniu, które przed sobą postawiła – piosenki zawarte na albumie często dorównują oryginalnym wersjom, zarówno pod względem wokalnym jak i muzycznym. Rewelacyjne wykonania Move Over, Tell Mama, Ball And Chain czy Me and Bobby McGee oraz pasująca do estetyki flower-power wspomniana polska piosenka sprawiają, że "Kozmic Blues" jest płytą do której często będę wracał.


16. Myslovitz – 1.577
Ocena: 7.5/10

O pierwszym albumie Myslovitz nagranym bez wokalnego udziału Artura Rojka pisałem już jakiś czas temu, więc zainteresowanych moim zdaniem o "1.577" odsyłam do tamtej recenzji.


15. Placebo – Loud Like Love
Ocena: 7.5/10

Ostatni album panów Placebo to prawdopodobnie ich najlepsza pozycja w dyskografii od czasów wydanego dekadę temu "Sleeping with ghosts". Dużo tu melancholijnych kompozycji (Hold On To Me, Exit Wounds, finałowe Bosco, rewelacyjne A Milion Little Pieces), ale na szczęście nie zabrakło miejsca na te z rockowym nerwem (utwór tytułowy, Rob The Bank, Scene Of The Crime czy najostrzejsze na płycie Purify). Wszystkiego się słucha bardzo dobrze, na szczęście mało tu momentów słabszych, które przecież zdarzały się na poprzednich krążkach tria (mowa o "Meds" i "Battle For The Sun"). Placebo wróciło do swojej dobrej formy sprzed lat i chciałbym, żeby tak zostało jak najdłużej.


14. Daft Punk – Random Access Memories
Ocena: 7.5/10

Tym albumem francuski duet skrzętnie ukrywający swe wizerunki przed fanami wrócił do popularności i przebojowości, która miała miejsce gdy wydawali krążki "Homework" i "Discovery" (któż nie pamięta hitów Around the World czy One more time?). Get Lucky, pierwszy singiel z "Random Access Memories" był jednym z największych przebojów minionego lata, a kolejne (Loose yourself to dance, Instant crush czy ostatnio Give life back to music) tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że Daft Punk nagrało naprawdę przyzwoity album. A przecież single to nie wszystko skoro na tym wydawnictwie znajdują się jeszcze tak udane piosenki jak Fragments of time, Doin' it Right,Motherboard czy rewelacyjne Giorgio by Moroder. Jedna z imprezowych płyt roku!

Brak komentarzy: