GRA MUZYKA

poniedziałek, 28 września 2009

Płytowe premiery jesienne



EDIT: UAKTUALNIONE


[camel]


2 października
Closterkeller - Aurum
Natalie Imruglia - Come To life
Janusz Radek - Dziwny ten świat - opowieść Niemenem
Mariah Carey - Memoirs of an imperfect angel
Saluminesia - Sprzedając pamięć

5 października
Air - Love 2

9 października
Plastic - P.O.P
Various Artists - Idiota (spektakl wrocławskiego 'Capitolu')
Trzydwa%uht - Lista zakupów na miesiąc maj
Diana Krall - Quiet Nights [cd/dvd]
Stanisław Soyka + Sextet - Studio Wąchock
Tymon & Transistors - Bigos Heart

12 października
Editors - In this light and on this evening
Shakira - She wolf

16 października
Michael Buble - Crazy love
Tomasz Stańko - Dark eyes

19 października
Rammstein - Liebe ist fur alle da
Happysad - Mów mi dobrze
Lachowicz - Pigs, joys and organs
Marillion - Charting the singles
Blondie - Singles collection 1977-1982
Duran Duran - Singles collection 1981 - 1985

23 października
Sting - If on a winter`s night
Hey - Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy! [cd, cd+dvd]
Agnieszka Chylińska - Modern rocking
Pustki - Kalambury
Wolf Mother - Cosmic egg
Morrisey - Swords
Michael Jakson - Remix Suites

26 października
Gov`t Mule - - By a thread
Pink - Funhouse Tour: Live in Australia
Michael Jackson - This is it [ost]

30 października
Chris Botti - In Boston
Nirvana - Live at Reading
OT.TO - Od akordeonu do zasmażki [dvd]
Hurt - Wakacje i prezenty
Skunk Anansie - Smashes and trashes
Kabaret Łowcy.B - Upiory w operze [dvd]

13 listopada
Anita Lipnicka - Hard land of wonder

16 listopada
Queen - Absolute greatest

27 listopada
Rihanna - Rated R

wtorek, 1 września 2009

"I`ve got myxomatosis, I`ve got myxomatosis" - relacja z poznańskiego koncertu Radiohead z 25 sierpnia 2009 roku



[camel]
ocena: 9/10


Trudno rozpatrywać ten koncert tylko pod względem muzycznym na zasadzie przyjechali-zagrali-pojechali. Na koncert Radiohead (Świat #1, Kosmos #1) wielu polskich fanów muzyki czekało od 15 lat, kiedy oksfordzki kwintet ostatni raz zagrał w Polsce w ramach sopockiego festiwalu Marlboro Rock In. Od tego czasu zespół z niewiadomych względów (podobno z powodu fatalnej organizacji sopockiego koncertu) omijał nasz kraj szerokim łukiem. Wielu próbowało ich sprowadzić do Polski, najbardziej zależało na tym Alter Artowi – cały czas liczono na to, że wystąpią na którejś edycji Open`era. Aż w końcu w kwietniu gruchnęła wiadomość: przyjadą i wystąpią 25 sierpnia w ramach projektu Poznań dla Ziemi. Chciałbym widzieć minę Mikołaja Ziółkowskiego gdy się o tym dowiedział. Bilety na pierwszą strefę wykupiono w kilka godzin. Różne fora, majspejsy i lastefemy zapełniły się wpisami podekscytowanych fanów chwalącymi się, że już mają bilet i nie mogącymi się już doczekać jak to będzie wspaniale na koncercie radiogłowych. Muszę przyznać, że sam do fanów tego zespołu nigdy się nie zaliczałem, byłem raczej wielkim miłośnikiem ich przedostatniej płyty Hail to the Thief, którą uważam za jedną z najlepszych płyt mijającej dekady. Mimo to, było dla mnie oczywiste, że muszę znaleźć się na tym koncercie.

Po przyjeździe do Poznania i posileniu się około 20 byłem pod Parkiem Cytadela. Support (Moderat) sobie odpuściłem czekając na danie główne. Zaczęli punktualnie, kilka minut po 21 rozległy się dźwięki intra, po czym zabrzmiał opener trasy In Raibows czyli 15 steps. Następnie zagrali opener poprzedniej trasy czyli There, there. Świetne wykonanie, z Greenwodem na dodatkowych bębnach. Było nam jeszcze dane usłyszeć 3 utwory z tego genialnego albumu – miażdżące Myxomatosis, żywiołowe 2+2=5 oraz transowe The Gloaming. Cieszyła liczna reprezentacja utworów z OK ComputerKarma police z finałem a capella Yorke + publiczność, Paranoid android i Lucky oraz Kid A – rewelacyjne wykonania piosenek Optimistic, Idioteque i Everything in its right place na koniec części zasadniczej z na żywo samplowanym wokalem oraz The national anthem z fragmentami polskiej audycji radiowej. Z Amnesiaca usłyszeliśmy You and whose army? oraz I might be wrong w ramach pierwszego bisu. The Bends reprezentował tylko jeden utwór ale za to jaki – znów pięknie wykonany Fade out (Street spirit). Jako, że ostatnią płytą kwintetu było In Rainbows to właśnie z niej usłyszeliśmy najwięcej piosenek, bo aż siedem z czego największe wrażenie zrobiły na mnie All I need i Jigsaw falling into place. Największą niespodziankę zgotowali nam jednak na koniec. Mowa o nieuwzględnionym w setliście Creep – ich pierwszym przeboju, którego nie grali na koncertach od trzech lat. Bardzo czekałem na ten utwór i cieszę się, że udało mi się go usłyszeć w Poznaniu. Ponad 30 tysięcy ludzi śpiewało z Yorkiem "But I`m a creep / I`m a weirdo / What the hell I`m doing here / I don`t belong here / I don`t belong her".

Warto też wspomnieć o scenografii – zwisających rurach, które zmieniały swoje kolory w zależności od utworu, co robiło niesamowite wrażenie. Stojący w pierwszej strefie (ja ze znajomymi byłem w drugiej) pewnie bez trudu zauważyli na scenie flagę Tybetu. Mankamentem koncertu były telebimy, które pokazywały obraz w dziwny, poszatkowany sposób. Najczęściej były dzielone na sześć kwadracików, w których pojawiali się członkowie zespołu. Osobiście wolałbym tradycyjny, całościowy obraz. 25 utworów, 2 godziny 10 minut grania. Marzenia się spełniły. To był na pewno koncert roku, jeden z koncertów dekady, dla bardzo wielu koncert życia. Radiohead dali znakomity występ z dobrze dobraną setlistą i wspaniałą scenografią. Pozostaje wierzyć, że na następny ich przyjazd do Polski nie będziemy musieli czekać kolejnych piętnaście lat.























Zaremba - wakacyjny thriller w odcinkach (VIII, ost.)



[adam osiński]


Zaremba siedział na swoim krześle i wpatrywał w przestrzeń przez otwarte drzwi. Na podłodze w niezmienionej pozycji leżał zabity policjant. Sięgnął po paczkę Marlboro i wyjął papierosa, którego włożył do ust, lecz po chwili zrezygnował z zamiaru zapalenia go. Usłyszał warkot silnika. Para kochanków opuszczała zajazd. Staruszek jeszcze raz pomyślał o policjancie przy radiowozie. Dlaczego nie reagował? Przecież musiał ich widzieć. Skrzypienie podłogi. Zaremba ocknął się z zamyślenia. Zobaczył Wójcika pełzającego na czworakach. Obaj spojrzeli na siebie. Wójcik spuścił wzrok w dół i obrócił martwego policjanta, pod którym leżała jego służbowa broń.
- Nie dotykaj tego – powiedział Zaremba wyjmując zza biurka strzelbę, którą od razu odbezpieczył – Wiem, kim jesteś. Przyjechali tu po ciebie.
- Nie spinaj się staruszku. Chcę tylko stąd odjechać. Nic...
- Nigdzie się nie ruszysz! – przerwał mu stanowczo właściciel motelu.
- Ty stary dziadzie! – syknął Wójcik i sięgnął po pistolet leżący przed nim.
Zaremba nie namyślając się ani chwili nacisnął spust, a pocisk trafił prosto w pierś mordercy.
Odłożył strzelbę i odpalił papierosa, wypuszczając kłąb dymu. Spojrzał na kolejne ciało leżące w progu.

Poczuł dziwny niepokój, a dłoń, w której trzymał papierosa zaczęła mu lekko drgać. Zdał sobie sprawę, że to uczucie niepokoju nie jest mu obce. Ten wewnętrzny zgrzyt, który w nim był, znał z dalekiej przeszłości. Choć minęło od tamtych wydarzeń wiele lat, wryły się one głęboko w jego pamięć. Pamiętał dobrze. To uczucie towarzyszyło mu po raz pierwszy tamtego grudniowego dnia w Gdyni, gdy będąc żołnierzem Wojska Polskiego śmiertelnie postrzelił młodego chłopaka. Pamiętał dobrze, jak grupa stoczniowców udawała się w ten chłodny poranek do pracy. Pamiętał ich twarze, gdy otworzyli ogień. Widział jak ciało chłopaka wygina się w nienaturalny sposób i bezwładnie pada na ziemię. To rozczarowanie światem, które czuł przez większość swego życia, narodziło się wtedy, w tej jednej, krótkiej chwili. Zaremba uniósł się lekko do góry i poprawił czerwoną poduszkę. Deszcz w końcu ustał, ale przez otwarte drzwi dostawało się chłodne powietrze. Starzec nie myślał by je zamknąć, ponieważ musiałby zająć się ciałami. Nie miał na to siły i ochoty. Usłyszał wyjący w oddali policyjny sygnał. Oni się tym zajmą – pomyślał staruszek i odpalił kolejnego papierosa.

KONIEC