GRA MUZYKA

czwartek, 3 stycznia 2013

Płyta po płycie: Gorillaz. Część druga.

Druga część opowieści Michała o Gorillaz.


[michał]

Are we the last living souls?

Tymi strasznymi jak i pięknymi słowami zaczyna się płyta Demon Days, drugi studyjny album zespołu z wielką duszą. Moim skromnym zdaniem jest to najlepszy krążek jaki ukazał się na rynku, najpiękniejsze dzieło Albarna i spółki. Mimo, że Damon dopiero co zakończył pracę nad ostatnim krążkiem Blur, zabrał się ostro do pracy nad drugim krążkiem Gorillaz. Znajdują się tutaj piosenki pisane z głębi duszy wokalisty, który swoimi tekstami przybliża wiele problemów cywilizacyjnych. Damon martwi się o to, że przyjdzie kres na nasz gatunek. Mimo smutnych w większości tekstów i melancholijnych liń melodycznych piosenki w sercu zagnieżdżają się praktycznie na zawsze. W dużej części utworów Albarn zaprosił wielu znakomitych muzyków np. Londyński Chór Gospel oraz Dziecięcy Chór z San Fernandez, dzięki czemu piosenki wiele zyskały. Na filmach które zamieszczam widać ilu ludzi pracowało przy tym projekcie i ile poświęcili serca w to, by ta właśnie płyta była tak wspaniała jak jest, z resztą posłuchajcie i oceńcie sami.

Feel good INC.

Pierwszym singlem z płyty jest świetnie znane zapewne większości Feel Good INC.. Na płycie mieści się ona na pozycji szóstej. W piosence znajdujemy osobę szukającą wśród miasta ludzi bez uśmiechu wielkiej miłości, dzięki której stanie się szczęśliwa.

In melancholy town where we never smile.
And all I wanna hear is the message beep.
My dreams, they come a kissin', cause I don't get sleep, no...
Love forever, love is free
Let’s turn forever you and me.



Last living souls
Wyobraźcie sobie was wśród niekończących się kilometrów ziemi i mórz, tylko we dwoje (dwóch), cała cywilizacja wyginęła. Jedynie co pozostaje to cieszyć się tak każdą chwilą życia, jakby to miała być ta ostatnia.

Zamieszczam wideo nagrane podczas festiwalu w Glastonbury w 2010 roku, gdzie Gorillaz zaśpiewali jeden z ostatnich koncertów:


O green world

Z jednej strony Albarn nawołuje do zielonego świata, by nie odchodził, by nie zamieniał się w jedno wielkie wysypisko, by nie tracił na wartości. Inaczej interpretując jego zielonym światem jest kobieta i jej odejście spowoduje jego unicestwienie - nie potrafi bez niej żyć, żyje tylko dla niej.

O green world
Don't deserve me now
I'm made of you and you of me


Kolejne nagranie z festiwalu w Glastonbury 2010:


El Manana
Kolejną piosenką, która zwala z nóg, która sprawia, że serce płacze jest El Manana, nr siedem z płyty. Piosenka znów może i musi być różnie interpretowana. Człowiek tęskniący za latem, które nie będzie już dostępne, które już umarło, to człowiek tęskniący za miłością, którą utracił. Robi sobie wciąż nadzieję, że może kiedyś wielka miłość powróci i będzie jego już na zawsze:


White light
Co tu wiele pisać, utwór prosty jak ołówek, ale i tak jak w głowę wejdzie to cały dzień potrafi w niej się nucić. Te gitary i nakręcony głos chłopaka idącego się dobrze zabawić :)

Cały tekst wygląda tak:

White light
White light
White light
Alcohol, alcohol, alcohol, white light


A tutaj utwór zagrany Live podczas koncertu w Manchester Opera w listopadzie 2005 roku:


Don`t get lost in heaven/Demon days
Utwory czternasty i piętnasty kończące płytę są niezwykłe pod względem muzycznym, Albarn zmieniający barwy głosu, chór Gospel w tle, piękne skrzypce i inne instrumenty - słuchane przy zamkniętych oczach są w stanie odprężyć człowieka, przenieść go do raju. Miód na uszy! Lecz uważajcie by nie zgubić się w niebie :)

Don't get lost in heaven
They got locks on the gate
Don't go over the edge
You'll make a big mistake


I ponownie utwór zagrany LIVE podczas koncertu w Manchester Opera w listopadzie 2005 roku:


Z płyty Demon Days zostało kilka ciekawych kawałków, ale to zachęcam do samodzielnego posłuchania, a przedstawię wam jeszcze dwupłytową składankę b-side'ów oraz remix'ów zatytułowaną D-Side (Demon Days – Side). Są to równie ciekawe piosenki co na płycie głównej. Album zadebiutował w 2007 roku, lecz piosenki były grane już na koncertach promujących Demon Days.

Hong Kong
Nie mam pojęcia dlaczego akurat ta piosenka nie znalazła się na płycie Demon Days. Piękna? Hm to mało powiedziane! Ale oceńcie sami, bo ja nie jestem w stanie w żaden sposób opisać tej piosenki. Gościnnie wystąpiła tutaj Chinka Zeng Zhen grająca na chińskim instrumencie zwanym Gu-Zheng:


The Swagga:



Stop the dams
Przy tej piosence również nie ma co się wysilać, po prostu piękna. Muzyka jak z pozytywki, trąbki zapowiadające koniec świata, a Albarn śpiewa, że Ziemia się zmienia pod wpływem zanieczyszczeń i że słońce już nie wzejdzie, kiedy my tu paskudzimy matkę ziemię. Piosenka – przesłanie, ale wspaniała:


I to na tyle moi drodzy. Resztę przesłuchajcie sami :)

A na zakończenie mój ulubiony utwór z drugiego albumu Gorillaz zatytułowany Dirty Harry:

[camel]

>

Brak komentarzy: