ocena: 7.5/10
5 sierpnia - dzień pierwszy
Po przybyciu na teren festiwalu, rozeznaniu się w festiwalowej infrastrukturze – czyli strefie gastronomicznej i handlowej, odkryciu stanowiska „Church” wytwórni LADO ABC (Macio Morettiego) i My Shit In Your Coffee (Maćka Cieślaka), obejrzeniu fragmentu koncertu L. Stadt (było Death of a surfer girl więc fajnie) udałem się na pierwszy ważny dla mnie koncert tego festiwalu.
Mowa o The Car Is On Fire na Scenie mBanku, którzy na Offie wystąpili już trzeci raz. Pierwszy raz w oficjalnym, pięcioosobowym składzie. Na program koncertu złożyły się głównie nowe piosenki (w tym świetne Lazy Boy, który w pewnych kręgach stał się alternatywnym przebojem lata) oraz utwory z ich ostatniego wydawnictwa „Ombarrops!” (Cherry Cordial, utwór tytułowy), na koniec zostawili jeden ze swoich najlepszych utworów czyli Love. z „Lake & Flames”. Ogólnie dość przeciętny koncert, lepiej byłoby gdyby skupili się na materiale z dwóch pierwszych płyt.
Następnie na Scenie Leśnej zaprezentował się Lech Janerka z zespołem, który zagrał świetny, rockowy koncert, który wypełniał głównie materiał z lat 80-tych – zarówno Klausa Mitffocha (Ogniowe Strzelby, Klus Mitroch, Muł pancerny, Ewolucja,rewolucja i ja) jak i solowej (Ta zabawa nie jest dla dziewczynek, Strzeż się tych miejsc i na finał Wyobraź sobie). Janerka w bardzo dobrej formie, czekam na nową płytę.
We fragmentach udało mi się zobaczyć koncerty punkowego Dezertera, kobiecego kwarteru Warpaint ze Stanów Zjednoczonych oraz początek występu Baaby Kulki, na którym Gaba zaśpiewała socjalistyczną piosenkę o metalowcach.
Przed 20 na Scenie mBanku zaczął grać kanadyjski elektroniczny duet Junior Boys (na koncercie uzupełniony o perkusistę). Materiał złożony został z drugiej, trzeciej i najnowszej płyty zespołu. Usłyszeliśmy więc moje ulubione Double shadow i In the morning. Udany występ, szkoda, że tak krótki, ale takie są offowe standardy. Zimą mają grać minitrasę po Polsce, więc jak będą w okolicy to się pewnie wybiorę by zobaczyć ich pełnowymiarowy koncert.
Półtorej godziny później na tej samej scenie zaprezentował się Czesław Śpiewa, a dokładniej jego formacja Tesco Value, w której śpiewał na długo przed „Debiutem” i piosenkach o maszynce do świerkania czy Mieszku i Dobrawie. Są to, prawie w całości, piosenki po angielsku, z jednym bodaj polskim wyjątkiem. Zagrane chyba w siedmiooobowym składzie. Osobiście wolę Czesława w polskiej odsłonie, choć i temu koncertowi nie można nic zarzucić. W finale do głównego bohatera wieczoru dołączyła Gaba Kulka.
Na koniec mojego pobytu na pierwszym dniu Off Festivalu widziałem fragmenty szalonego show Syryjczyka Omara Souleymana na Scenie Eksperymentalnej T-Mobile Music, dla których jego występ był jednym z najlepszych momentów Offa – faktycznie było to dość niezwykły, arabsko-transowy koncert oraz początek występu Mogwaia, których widziałem na Offie już kilka lat temu. Jako, że wtedy średnio mi się podobało, to i tym razem nie chciało mi się zostawać do końca. Jednakże to co udało mi usłyszeć tym razem było całkiem dobre.
Na fotografiach kolejno: Lech Janerka, The Car Is On Fire, Junior Boys i Czesław Śpiewa Tesco Value
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz