Dzisiaj druga część moich ulubionych piosenek minionego roku. Wkrótce poznacie filmy kinowe, które widziałem w 2013.
12. Kult – Prosto
Kazik znów bawi się w publicystykę i tym razem kąsa wyjątkowo mocno. Dostaje się całej scenie politycznej, nie brak w tych słowach wulgaryzmów i niekłamanej wściekłości na obecną "klasę" polityczną. A, że towarzyszy temu wyjątkowo udana, mocna rockowa muzyka to tym lepiej się tego słucha. Aha, wersja singlowa (nawet mimo "piknięć" zastępujących ostrzejsze wyrazy) o wiele lepsza od tej zawartej na albumie.
11. Marek Jackowski & Anna Maria Jopek – Deszcz
Uroczy duet Marka i Ani w piosence do tekstu Konstanta Ildefonsa Gałczyńskiego to propozycja wyjątkowo udana. Delikatna melancholia i świetnie współgrające ze sobą głosy Artystów – dla mnie pełnia szczęścia.
10. Anita Lipnicka – Hen, hen
Swoją pierwszą od wielu lat polskojęzyczną płytą Anita zaskoczyła chyba wszystkich. Po pierwsze: w końcu po polsku, po drugie: muzyka zawarta na "Vena Amoris" jest folkująca, wyciszona, taka, że mało kto tak w tym kraju gra – a już na pewno nie w tzw. mejnstrimie. Zapowiadający "Żyłę Miłości" utwór to właśnie taka niezwykle urokliwa, folkująca piosenka, która nas przenosi do Krainy Wiecznych Lodów. Anita Lipnicka dawno nie brzmiała tak dobrze i już długo nie słuchałem jej z taką przyjemnością. Jedno z najbardziej pozytywnych zaskoczeń roku!
9. Mikromusic – Takiego chłopaka
Pierwszy tak wielki przebój tego wrocławskiego zespołu, świetny koncert na zeszłorocznym Open`erze, w końcu jakaś rozpoznawalność. O całej płycie będzie jeszcze w podsumowaniu płytowym, a o piosence mogę napisać, że to udana oda do losu o zesłanie podmiotowi lirycznemu wymarzonego chłopaka. Jedna z bardziej przebojowych piosenek na ostatnim albumie, choć to taka "przebojowość" w trochę innym wydaniu.
8. Dr Misio – Dziewczyny
Opener pierwszej płyty bandy Arka Jakubika na początku uważałem za dobry, ale nie porywający. Aż do czasu teledysku, który jak to młodzież mawia "pozamiatał". Rewelacyjne, trzymające w napięciu i przeznaczone dla odważnych odbiorców małe dzieło sztuki z udziałem znanych „dziewczyn” (aktorek) zmienia trochę odbiór dzieła i zostaje na długo w pamięci. Sama piosenka dobrze wprowadza w atmosferę albumu, jednego z najlepszych w zeszłym roku. I tutaj znowu mamy do czynienia z kolejnym pozytywnym zaskoczeniem. Brawa dla Arka, bandy z zespołu oraz Panów Autorów Tekstów: Vargi i Świetlickiego.
7. Robbie Williams & Lily Allen – Dream a little dream
Robbie w wielkim stylu wraca do swingowania (poprzednia płyta w tym stylu to “Swing When You`re Winning" z 2001 roku). Na pierwszej płycie mieliśmy mega duet z Nicole Kidman, teraz tych duetów mamy aż pięć między innymi z Michalem Bublem, Rufusem Wainwrightem i Lily Allen (która po kilku latach w tym roku w końcu wróciła do śpiewania). Wyjątkowo udany to duet – dwoje skandalistów w pięknym standardzie sprzed lat. I nic tu nie zgrzyta, wszystko do siebie pasuje, głosy fajnie współbrzmią. A to nie jedyna tak udana kompozycja na „Swings Both Ways” Robbiego. Mam nadzieję, że to jego "Back For Good".
6. Daft Punk feat. Pharell Williams – Get lucky
Największy, obok "Blurred Lines" Roberta Thicke z gośćmi, ogólnoświatowy komercyjny hit 2013 roku. Optymistyczna, „letnia” piosenka z miejsca stała się wielkim przebojem, docierając na szczyty chyba wszystkich liczących się list przebojów po obu stronach Atlantyku. Trudno się temu dziwić bo to rzecz „skrojona” pod masowe gusta, a jednocześnie tak świetnie zrobiona, że mogą go słuchać bez obciachu wszyscy – pewnie nawet zatwardziali metalowcy. Wszak muzyka nie zna podziałów.
O ostatnim albumie Ewy (i tutaj pierwsze miejsce w kategorii: "Pozytywne Zaskoczenie Roku") pisałem już sporo, toteż zajmijmy się teraz tylko tym singlem. To energetyczny kawałek, z ciekawym tekstem, niby wpasowywujący się idealnie w plejlistę Eski czy innego eremefu, jednakże będący czymś więcej – jakimś komercyjnym przebojem, którego nie trzeba wstydzić się słuchać. Niby stargetowany na gimbazę, ale i biznesmen czy "dorosły, dojrzały człowiek" może ją docenić i zatupać do niej nogą. Głos Ewy, niegłupi tekst, przebojowość , energia. I Szafa gra.
Wielki sukces Dawida w 2013 nie wziął się znikąd. Po pierwsze: udział w programie talent- show, co dało mu niezłą rozpoznawalność. Po drugie: dobry głos, którym wie jak się posługiwać. Po trzecie: dobre grono muzyków i współpracowników. Po czwarte: talent do pisania ciekawych piosenek. Wreszcie po piąte: skromność Podsiadły i "robienie swojego", a nie rozdrabnianie się na "bywaniu" na różnych głupkowatych "eventach" i spędach. O ile Trójkąty i kwadraty były udaną piosenką i jednym z letnich przebojów (który jednakowoż radia trochę zdążyły nam obrzydzić), to w wypadku Nieznajomego mamy do czynienia z Dziełem i Sztuką przez duże "S". Poważny i ważny tekst, idealnie współgrająca z nim muzyka, pasujący teledysk i interpretacja Dawida sprawia, że ten utwór jeszcze długo pozostanie w naszej pamięci.
Powrót Sabbatów w prawie oryginalnym składzie to prawdopodobnie najważniejsze wydarzenie muzyczne minionego roku. Klasycy hardrocka są w wyśmienitej formie i udowadniają, że płyty nazywające się "13" to wybitne albumy. O samym albumie napiszę więcej w dogodnym momencie, ale sam singiel promujący całość wart jest także omówienia. Właśnie, "singiel" – możemy tak mówić o utworze, który w oryginale ma blisko dziewięć minut? (na potrzeby mediów skrócono go do sześciu). Tekst z gatunku „do refleksji”, mroczna, powolna, wręcz "ociężała" muzyka, Ozzy w formie. Czy nie na to czekali fani Black Sabbath? Pewnie tak, bo ja mimo, iż wolę Led Zeppelin to w pełni doceniam kunszt tej kompozycji.
Najlepsza piosenka na ostatniej płycie Riverside. Mimo, że całość albumu nie jest tak rewelacyjna jak "Anno Domini High Definition" to drugi singiel z tej płyty udał się zespołowi wyśmienicie. Piękna ballada z udanym tekstem świetnie zaśpiewana przez Mariusza Dudę i zagrana przez zespół. Tylko zamknąć oczy i przenieść się do lepszych krain. Muzyka najwyższej próby. Szkoda, że utwór nie doczekał się teledysku, bardzo byłbym go ciekaw.
Długo nie interesowałem się karierą tego zespołu. Debiut sprzed kilku lat mnie nie porwał, więc następne płyty raczej ignorowałem. Było tak do czasu ukazania się Do I wanna know?, który szybko mnie zainteresował i zaintrygował. Świetna piosenka, z rewelacyjna linią basu, która „ciągnie” cały utwór. Gitarowy riff również niecodziennej jakości, zwrotki udane, a refren jeszcze bardziej. Na szczęście to niejeden dobry moment na „AM”, bo jest ich tam jeszcze kilka. O płycie jeszcze będzie, póki co mamy super singiel. Mój singiel roku 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz