ocena: 8/10
Za panem Andrzejem Wajdą nie przepadam i to chyba nigdy się nie zmieni. Jednakże byłam bardzo ciekawa tego filmu, przede wszystkim ze względu na specyfikę jego nakręcenia. Z jednej strony mamy tutaj ekranizację opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza, a z drugiej dokument o treści bardzo osobistej dla Krystyny Jandy, ponieważ przedstawia on niedawną śmierć jej męża. Nie będę się tutaj rozwodzić nad tym, o czym jest mowa w samym opowiadaniu, napiszę tylko, że ukazane są tu - nie dla każdego widoczne - przepiękne powiązania pomiędzy treścią opowiadania, a przeżyciami pani Jandy. Z resztą ona sama w pewnym momencie stwierdza, że Tatarak zawsze będzie jej przypominał o prywatnych doświadczeniach o których opowiada w filmie. Wszystko to otoczone jest piękną scenografią, zresztą film kręcony był 30 km od mojego miasta - w Grudziądzu, który jest tutaj nadzwyczajnie piękny.
Tatarak z pewnością nie jest filmem łatwym w odbiorze. Narzuca bowiem bolesną prawdę, że śmierć zawsze przychodzi za szybko, nawet jeżeli człowiek się w pewnym stopniu na nią przygotuje oraz, że życie naprawdę przemija i to zdecydowanie za szybko. To jeden z nielicznych polskich obrazów z ostatnich lat, który przypadł mi do gustu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz