[camel]
6. Nigdy nie mów nigdy [7/10, listopad]
Anna Dereszowska w roli singielki starającej się o dziecko. Jan Wieczorkowski jako jej adorator. Że niby tania psychologia, tanie emocjonalne chwyty? Ja tam nie wiem, ale widać Dereszowska grała dla mnie na tyle wiarygodnie, że mnie przekonała. Miło oglądać (szkoda, że tylko w drugoplanowej roli) coraz lepszą Marietę Żukowską, a tytułowa piosenka Ani Dąbrowskiej bardzo udana.
5. Galerianki [7/10, wrzesień]
„Zresztą w naszych czasach miłość nie istnieje, trzeba robić melanż i się nie przyzwyczajać”. Trudno o zdanie, wypowiadane w filmie przez Milenę, które lepiej streszcza
Galerianki. Charakterystycznymi cechami debiutanckiego filmu Katarzyny Rosłaniec jest świetna muzyka O.S.T.R`a, Mosquito i Skinny Patrini oraz niezwykle nasycone, żywe kolory. Jeżeli ktoś chce pogłębionej analizy problemu to w tym filmie jej nie znajdzie, acz może zastanowi się mocniej nad problemem nastoletniej prostytucji (sponsoringu?) wśród młodych lasek, którym mało kto poświęca uwagę. Poza tym czy reżyserka filmu nazywając przywódczynię
Galerianek Mileną inspirowała się piosenką Katarzyny Nosowskiej? Wszak
"Milena to dziwka, tak zwykli mówić Ci, co jej nie mieli, a bardzo chcieliby mieć".
4. Ostatnia akcja [8/10, wrzesień]
Seniorzy polskiego kina, w gronie których znaleźli się m.in. Jan Machulski (jego ostatnia rola), Barbara Kraftówna, Marian Kociniak i Alicja Janowska w akcji oraz reprezentujący młodsze pokolenie Antoni Pawlicki i Karolina Gorczyca. Grupa byłych powstańców próbuje odegrać się na nieuczciwym mecenasie Szaro (granym przez Piotra Fronczewskiego), u którego pracował wnuk jednego z nich. Dość wartka akcja, wyraziste postaci oraz dużo humoru. Warto zobaczyć.
3. Rewers [8.5/10, listopad]
Obsypany wszelkimi możliwymi nagrodami debiutancki film Borysa Lankosza moim zdaniem nie jest może aż tak wybitny i udany jak oceniają go niektórzy krytycy, ale na pewno jest dziełem wartym obejrzenia. Polska w epoce stalinizmu jest miejscem, w którym toczy się historia trzech kobiet: Sabiny (Agaty Buzek), jej matki (Krystyny Jandy) i babki (Anna Polony). Jako, że Sabina ciągle nie może znaleźć sobie męża jej mama i babka ciągle próbują znaleźć kogoś odpowiedniego. Nieskutecznie do czasu, gdy na horyzoncie pojawia się Bronek (Marcin Dorociński). Wydaje się on być świetnym kandydatem dla Sabiny, choć jak się później okaże niekoniecznie… Czarno-biała czarna komedia z udaną jazzową muzyką jazzową Włodzimierza Pawlika. Ogląda się dobrze, choć ciągle nie rozumiem dlaczego ludzie oceniają ten film wyżej od tego z pozycji No.1 w moim rankingu. Czyli lekki
overrated.
2. ENEN [9/10, wrzesień]
Wrocław, rok 1997 czyli podczas i zaraz po Powodzi Stulecia, która te miasto dotkliwie doświadczyła. Pracujący w szpitalu psychiatrycznym młody lekarz Konstanty (Borys Szyc) zaczyna interesować się losami tytułowego NN czyli pacjentem cierpiącym na amnezję, z którym nie ma kontaktu, a wszystkie dokumenty dotyczące jego osoby zaginęły. Wiadomo tylko, że nazywa się Paweł Płocki.
ENEN to kolejny po
Komorniku świetny obraz przedstawiciela Kina Moralnego Niepokoju. Trzyma w napięciu do samego końca fundując nam niespodziewane zakończenie. A Wrocław po raz kolejny udowadnia, że jest odpowiednim miastem do kręcenia w nim filmów i seriali. Więcej takich filmów, proszę!
1. Dom zły [10/10, grudzień]
Są takie filmy, płyty, książki czy spektakle teatralne, które uważamy za skończone. W których nie umiemy znaleźć jakichś wad, słabych stron. Takim dziełem jest dla mnie drugi (po
Weselu) pełnometrażowy film Wojciecha Smarzowskiego. To obraz wstrząsający, traumatyczny i GENIALNY. Opowiada historię Edwarda Środonia (Arkadiusz Jakubik), który po stracie żony dostaję pracę w Bieszczadach. Po dotarciu na miejsce, w trakcie deszczowej nocy gubi się. Jedynym domem w okolicy jest pewien samotny dom zamieszkiwany przez Dziabasów, w którym postanawia się schronić, by rano wyruszyć do celu. I tutaj zaczyna się prawdopodobnie najokropniejsza przygoda jego życia. Film toczy się równolegle w dwóch planach: jesienią `80, kiedy owe wydarzenia miały miejsce oraz dwa lata później podczas niezwykle mroźnej zimy w czasie rekonstrukcji zdarzeń. Każdy aktor w
Domu Złym zagrał świetnie począwszy od grających główne role Arkadiusza Jakubika, Mariana Dziędziela i Kingi Preis poprzez policjanta Bartłomieja Topę, prokuratora Roberta Więckiewicza na ciężarnej policjantce granej przez Katarzynę Cynkę i SBku Sławomirze Orzechowskim kończąc. Złowieszcza, jassowa muzyka Mikołaja Trzaski potęguje napięcie, to samo się tyczy niesamowitego montażu. Sporo superlatyw w tym tekście, ale
Dom zły zasługuje na nie jak mało który film ostatnimi czasy. Daję 10/10 i z niecierpliwością czekam na kolejne, jak mniemam równie traumatyczne, dzieło tego reżysera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz