GRA MUZYKA

piątek, 9 grudnia 2016

Live 2015 cz. 2

[camel]

WRZESIEŃ
Piotr Bukartyk w Starym Klasztorze. Koncerty Bukartyka to zawsze dla mnie wielkie wydarzenie i tak było także tym razem. W miejscu dla publiczności ustawiono rzędy krzeseł, więc była lepsza szansa na odbiór dźwięków płynących ze sceny. Tego wieczoru na scenie zabrakło Krzysztofa Kawałko, jednak godnie zastępował go jego uczeń. Na repertuar koncertu złożyły się głównie utwory z najnowszej płyty „Kup sobie psa” (Piotr z zespołem zagrali prawie wszystkie utwory z niej pochodzące) oraz „Tak jest i już” (m.in. utwór tytułowy) i „Z czwartku na piątek” (moje ulubione „Trzeba mieć ambicję”). Znalazło się także miejsce na starszą piosenkę, czyli zagrane na początku „Dokąd się wybierasz”. Rewelacyjny występ, niezapomniana konferansjerka Bukartyka oraz możliwość przeżycia tego czasu ze znajomymi sprawiły, że uznaje go za jeden z dwóch najlepszych koncertów w 2015 roku.


PAŹDZIERNIK
Muchy w Starym Klasztorze. Koncert z okazji 11-lecia tej poznańskiej grupy, której „Terorromans” nadal uznaje za jeden z najważniejszych dla mnie albumów XXI wieku. Do świętowania urodzin grupa zaprosiła Macieja Wasio z wrocławskiego zespołu OCN, Agima Dżeljilji z Oszibaracka oraz Marcina Borsa, słynnego producenta płyt m. in. Heya i Lao Che. Na repertuar występu złożyły się piosenki z ich wszystkich pięciu płyt. Na mnie duże wrażenie zrobiły utwory obcego autorstwa, które zostały zawarte na „Powracającej Fali” m.in. ich interpretacja piosenki „Gdyby nie szerszenie” oraz „Ulicy” oraz „Rzeka miłości, może radości, ocean szczęścia”. Były także oczywiście ich największe przeboje czyli „Najważniejszy dzień”, „Miasto doznań” i „Przesilenie”.


LISTOPAD
Mikromusic w Eterze. To właśnie w tym miejscu grupa kilka lat wcześniej nagrała swoje pierwsze koncertowe cd i dvd. Po wydaniu, moim zdaniem najlepszej w karierze, płyty „Matki i żony” grupa wyruszyła w trasę promocyjną. Jak powiedziała wokalistka Natalia Grosiak uwielbiają grać w swoim rodzinnym mieście. Na program koncertu złożyły się chyba wszystkie utwory z ich ostatniego dzieła – świetnie wypadły piosenki „Zakopolo”, „Matka Teresa od kotów”, „Lato 1996”, „Pocałuj pochowaj” (którą Natalia słyszałaby chętnie w jakimś filmie Quentina Tarantino) oraz zaśpiewane dwukrotnie „Bezwładnie” ze Skubasem. Ze starszych płyt usłyszeliśmy m.in. „Takiego chłopaka”, „Sopot”, rozbudowanego instrumentalnie „Szkodnika” oraz niegrzeczną wersję „Niemiłości”. Jak zwykle wyśmienity wokal Natalii oraz kunszt instrumentalistów nadal utwierdzają mnie w przekonaniu, że to jeden z najlepszych koncertowych zespołów w Polsce.


L.A.S. we wrocławskim pubie Niebo. Jacek Lachowicz, kiedyś współlider trójmiejskiej Ścianki, a następnie twórca czterech płyt solowych (w tym moim zdaniem najlepszej „Za morzami”) postanowił działać w pojedynkę jako Lachowicz Audio System – w skrócie L.A.S. Na listopadowym koncercie zaprezentował cały materiał z jedynej płyty tego projektu nazwanej „Szum”. Przyjemny wieczór, choć nie ukrywam, że chciałbym jeszcze zobaczyć Jacka z zespołem lub (choć to chyba już nie możliwe) znowu na scenie z Maćkiem Cieślakiem w Ściance.


Andrzeje 2015 w Narodowym Forum Muzyki. Coroczna gala kabaretowa przygotowywana przez członków wrocławskiego kabaretu Elita – Jerzego Skoczylasa, Leszka Niedzielskiego i Stanisława Szelca. Tym razem zaprosili oni na to wydarzenie Andrzeja Poniedzielskiego, Artura Andrusa, Andrzeja Grabowskiego oraz wrocławski kabaret Neo-Nówka. Każdy z zaproszonych zaprezentował po jednym monologu lub skeczu. Moim zdaniem najlepiej tego wieczoru zaprezentował się Andrzej Poniedzielski. W międzyczasie usłyszeliśmy także kilka piosenek kabaretu Elita w wykonaniu Agnieszki Damrych i Magdaleny Dzwonkowskiej. Bardzo sympatyczny wieczór, dający dużo okazji do śmiechu.


GRUDZIEŃ
Nosowska w Eterze. Solowy koncert wokalistki Heya w nieistniejącym obecnie wrocławskim klubie. Tym razem Artystka nie promowała żadnej nowej płyty (ostatnią zatytułowaną „8” wydała w 2011 roku). Jako suport ciekawy koncert zagrał Marcin Zabrocki. Gwiazda wieczoru zaprezentowała przekrojowy materiał ze wszystkich swoich sześciu płyt: „Puk. Puk”, „Milena”, „Sushi”, „UniSexBlues” i „8” zaczynając koncert pamiętną opowieścią o pewnej specyficznej dziewczynie czyli Milenie. Usłyszeliśmy zatem m.in. „Tfu”, „Gdy rozum śpi”, „Keskese”, rewelacyjną jak zawszę „Nomadę”, piosenkę z tekstem Agnieszki Osieckiej czyli „Na całych jeziorach ty” oraz cover Davida Bowiego „Let`s dance”. Na koniec zabrzmiały m.in. „Nerwy i wiktoriańscy lekarze” oraz niezwykła wersja „Jeśli wiesz co chcę powiedzieć”, pierwszego solowego przeboju Kasi. Nosowska jak zwykle w formie i tak jak kiedyś napisałem od jakiegoś czasu bardziej czekam na jej solowe dokonania niż te z Heyem (ostatnia ich płyta czyli „Błysk” raczej mnie rozczarowała).


Krzysztof Zalewski w Starym Klasztorze. Koncert zatytułowany był Zalewski Solo Act i jak sama nazwa wskazuje Artysta wystąpił tego wieczoru na scenie sam. Radził sobie rewelacyjnie – grał na gitarze, klawiszach, perkusji oraz w czasie rzeczywistym tworzył loopy, będące podstawą niektórych piosenek. Usłyszeliśmy materiał z debiutanckiego album „Zelig” – zagrał m.in. „Jaśniej” i „Gatunek”, piosenki z właśnie wydanej płyty „Złoto” – „Uchodźcę”, „Podróżnika” i „Lukę” oraz m.in. cover Jaya Z „99 problems”. To drugi, obok koncertu Piotra Bukartyka, najlepszy koncert na którym byłem w ubiegłym roku. Zalewski doskonale świetnie sprawdził się jako multiinstrumentalista wzbudzając zachwyt publiczności. A jego najnowsza płyta „Złoto” pokazuje, że nadal pisze świetnie piosenki.


Domowe Melodie w Starym Klasztorze. Rzadko mi się zdarza bym bilet na koncert kupił z tak dużym, ponad miesięcznym wyprzedzeniem. Ale nie było innej opcji – pierwszy koncert został wyprzedany błyskawicznie, więc gdy ogłoszono drugi czym prędzej kupiłem na niego bilet. Domowe Melodie wciąż cieszą się wielką sympatią publiczności. Podczas grudniowego koncertu wykonała utwory z obu swoim albumów, usłyszeliśmy więc m.in. „Brzydala”, „Techno”, „Bułę” oraz najgoręcej przyjęte przez publiczność „Grażkę” i „Zbyszka”. Siła tego tria myślę tkwi w ich naturalności i prostocie ich piosenek. Trafiają one do serc słuchaczy i sprawiają, że gdy tylko zostanie ogłoszony ich koncert bilety na ich występy tak szybko się rozchodzą.

Brak komentarzy: