GRA MUZYKA

piątek, 1 lipca 2011

Podsumowanie półdekad Świat - PL
Część czwarta, Lata dziewięćdziesiąte

[camel]


1990-1994


Świat:

Złoto: Bjork – "Debut" (1993)

najlepszy utwór: Human Behaviour



Debiutancki – jak wskazuje sam tytuł płyty – album islandzkiej wokalistki. Jedno z lepszych jej wydawnictw, pierwsza część tryptyku Debut-Post-Homogenic, który ugruntował pozycję Artystki na rynku muzyki niezależnej. Niezwykły głos, oryginalna muzyka (którą można włożyć do szufladki trip-hop/electro), często niepokojące teksty i niezwykła charyzma. Kilka piosenek z tego krążka zyskało szerszą popularność i stało się przebojami: Human Behaviour, Venus as a Boy, Big Time Sensuality, Violently Happy oraz będący na poszerzonym wydaniu albumu Play Dead. Warto wspomnieć również o niezwykłych teledyskach, którymi raczy nas pani Guðmundsdóttir.

Srebro: Metallica – "Black Album" (1991)
najlepszy utwór: Enter Sandman
Brąz: Nirvana – "Nevermind" (1991)
najlepszy utwór: Come As You Are

Polska:

Złoto: Hey – "Ho!" (1994)
najlepszy utwór: Misie



Drugi album Szczecinian, po wielkim sukcesie o rok starszego „Fire” na którym znalazły się tak wielkie przeboje jak Moja i Twoja Nadzieja, Teksański, Zazdrość, Zobaczysz, Fate i Dreams. Kasia Nosowska dalej częstuje swoich słuchaczy neurotycznymi tekstami, z których najbardziej wyróżniają się utwór tytułowy, Ja Sowa, Misie, Chyba i Cudownie. Muzycznie to wciąż ostre, rockowe granie w stylistyce grunge`owej, choć zdarzają się i elementy reggae (Niekoniecznie o mężczyźnie). Warto wspomnieć, że w 1994 roku Hey zagrał wyprzedany koncert w hali katowickiego „Spodka”, który znalazł się na wydanej jeszcze tego samego roku albumie „Live!”. Rok później zespół wydał kolejny krążek zatytułowany „?”, który charakteryzował się łagodniejszym brzmieniem i był zapowiedzią późniejszego, zmierzającego czasami w kierunku muzyki alternatywnej, wizerunku zespołu.

Srebro: Edyta Bartosiewicz – "Sen" (1994)
najlepszy utwór: Koziorożec
Brąz: Homo Twist – "Cały ten seks" (1994)
najlepszy utwór: Miasto Kraków


1995-2000


Świat:

Złoto: Blur – "13" (1999)

najlepszy utwór: Caramel



Najlepszy, najbardziej „zeschizowany” album Damona Albarna i jego kolegów. Ostateczne zerwanie z wizerunkiem grzecznych chłopców grających łatwoprzyswajalny brit-pop. Rewelacyjna produkcja Williama Orbita (który rok wcześniej pomógł Madonnie nagrać najlepszą płytę w jej karierze), niestandardowe piosenki i potwierdzenie nietuzinkowego talentu brytyjskich muzyków. Mamy tu i quasi-gospelową pieśń (Tender), nieobliczany jazgot (Bugman), radio-friendly piosenki (Coffee & TV), kosmiczne odjazdy (Battle) czy urzekające ballady (Caramel, No Distance Left To Run). Wszystko to składa się na album niezwykły i zostający w pamięci. Taki, który nigdy się nie znudzi.

Srebro: Placebo – "Without You I`m Nothing" (1998)
najlepszy utwór: Evil Dildo
Brąz: Madonna – "Ray of light" (1998)
najlepszy utwór: Drowned World/ Substitute For Love



Polska:

Złoto: Myslovitz – "Miłość w Czasach Popkultury" (1999)

najlepszy utwór: Nienawiść



Czwarty krążek w dyskografii mysłowickiego kwintetu i pierwszy wielki sukces komercyjny (ponad 150 tysięcy sprzedanych egzemplarzy). Wielki, pokoleniowy hit Długość Dźwięku Samotności oraz trzy pozostałe single (Chłopcy, Dla Ciebie i My) które również biły rekordy popularności. Idealne połączenie przebojowości i wartości artystycznych. Praktycznie cały materiał z tego albumu jest do dziś grany na koncertach: Nienawiść, Alexander, Gdzieś, Kraków czy Peggy Sue Nie Wyszła Za Mąż to utwory na które fani czekają na każdym występie grupy. Najjaśniejszy dowód niezwykłych umiejętności songwriterskich mysłowiczan i początek ich masowej popularności, która trwa do dzisiaj.

Srebro: Ścianka – "Statek Kosmiczny Ścianka" (1998)
najlepszy utwór: Sopot
Brąz: Hey - "?" (1995)
najlepszy utwór: Wczesna Jesień

3 komentarze:

m. pisze...

'Miłość w czasach popkultury' ich najlepszą płytą? Ok, rozumiem przebojowość, znane single, gitary, ale moim zdaniem najlepszym dokonaniem grupy z Mysłowic jest ich wcześniejszy album 'Z rozmyślań przy śniadaniu'. Po części ze względu na spójny koncept krążka - przewijający się przez niemal wszystkie utwory motyw filmu, po części też za dojrzałość artystyczną i tekstową (poza 'Scenariuszem dla moich sąsiadów' z okropnym wersem "Z nieba przyleciał mój wielki przyjaciel/Kiedy lądował, ja jadłem kanapkę"). W porównaniu chociażby utworów tytułowych z trzeciej i czwartej płyty mam wrażenie, że 'Miłość w czasach popkultury' jest znacznym krokiem w tył dla Myslovitz.

Camel pisze...

Dla wielu "Z rozmyślań przy śniadaniu" jest ich najlepszą płytą. Dla mnie jest bardzo nierówna, w pierwszej części płyty zdarzają się kiepskie numery (typu Przebudzenie, Dwie Myśli), dopiero od Zawodu: Fotograf znajdują się świetne piosenki (z kultowymi Myszami i Ludźmi czy Jamesem na czele). Podsumowując - "Z rozmyślań przy śniadaniu" to dość dobra płyta, chyba najbardziej 'ambitna' w ich dorobku, jednakże jest dla mnie bardzo nierówna. "Miłość w czasach popkultury" to imo ciągle ich najlepsze wydawnictwo - jest zarówno przebojowa, jak i dobra pod względem muzyczno-tekstowym (Noc, Alexander, Zamiana, Gdzieś). I jaki polski artysta rockowy jest jeszcze w stanie sprzedać 150 tysięcy egz. swojej płyty?

m. pisze...

O widzisz, dla mnie akurat 'Przebudzenie' i 'Dwie myśli' to dosyć mocne pozycje na tym krążku, fakt faktem, że w kompletnie innym klimacie niż 'Myszy...' czy 'James...'. I z całym moim szacunkiem dla Myslo (to w końcu zespół od którego zacząłem poznawanie muzyki tak na serio), ale na 'Miłości...' utwór tytułowy i 'Peggy Sue' wydają mi się słabe, wydają się być wciśnięte trochę na siłę, zwłaszcza drugi numer. Ale racja, to najbardziej przebojowe z ich wydawnictw.
Odnośnie nierówności - bardziej nierówny wydaje mi się ich ostatni album. Świetny początek w postaci 'Skazy' i potem 'Art Brut' ze świetnym tekstem, aczkolwiek muzycznie kompletnie mi nie pasuje. Dalej 'Przypadek...' i 'Ukryte' znów na plus, 'Ofiary...' na minus. Nie mówię, że nie chcę głośnych gitar ('Fikcja jest modna', zwłaszcza z koncertowym, szarpanym początkiem czy też 'Złe mi się śni' to dla mnie jedne z mocniejszych punktów na 'HIE'), ale nie przekonuje mnie ten kawałek. 'Efekt motyla' wydaje mi się znacznie lepszy, a też jest hałaśliwy. Aż tu nagle przychodzi 'Srebrna nitka ciszy', która jest nijaka, wręcz przezroczysta. Wiem, że oni potrafią robić utwory spokojne, takie ballady wręcz, ale tu tej umiejętności nie czuć. '21 gramów' byłoby bardzo dobre, gdyby nie wokal Rojka, wyjątkowo denerwuje mnie w tym utworze. Za to koniec płyty, 'Blog...' jest ich najlepszym, najbardziej emocjonalnie porywającym utworem od czasów 'Wieży melancholii'.
I racja, niewielu polskich wykonawców może się pochwalić takimi osiągnięciami, dlatego gratuluję Myslovitz złotej płyty za 'Nieważne jak wysoko jesteśmy' (tylko że aktualnie wymagany próg do takowej to 15 tysięcy, smutne). Jednak trzeba się przyzwyczaić do myśli, że żaden polski zespół rockowy nie przyciągnie na swój koncert tak wielkiej widowni jak Blur Hyde Parku dwa lata temu dwa dni pod rząd. Szkoda, wielka szkoda.