GRA MUZYKA

środa, 10 lutego 2010

"Galerianki" w reżyserii Katarzyny Rosłaniec

Dominika o głośnych Galeriankach. Jakkolwiek zjawisko 'młodych dziewczyn szukających sponsoringu' jest znane we Warszawie od dawna, to poza stolicą jest o wiele mniej widoczne - stąd pewnie znudzenie warszawiaków tą tematyką i zarzuty o nieaktualności filmu.



[dominika]
ocena: 5.5/10


Przyglądając się szerzonemu ostatnio w mediach problemowi tzw. ”Galerianek” byłam naprawdę zaciekawiona tym filmem. Spodziewałam się obrazu szokującego, dobitnego, przepełnionego wyczerpującymi portretami psychologicznymi bohaterów. W moim jednak odczuciu widz otrzymał tylko zarys tego wszystkiego.

Pierwsza uwaga dotyczy aktorów. Osoby występujące w filmie miały być jak najbardziej naturalne – tutaj tego mi zdecydowanie zabrakło. Przez to Galerianki tracą na wiarygodności. Plusem jest tylko i wyłącznie rola Ali oraz występ Artura Barcisia i Izabeli Kuny jako rodziców głównej bohaterki.
Film ten jest dla mnie bardzo infantylny. Nie ma w nim emocjonalności, wyraźnie nakreślonych bodźców, które kierują działaniami bohaterek. Natomiast sam pomysł samobójstwa nie sprawdzającego się w sytuacji intymnej chłopaka może i był dobry, jednak sposób w jaki został on przedstawiony – zupełnie na „sucho” - został odebrany przeze mnie wyłącznie jako zwyczajna głupota.
Obraz miał uczyć, miał uświadomić ludziom skalę problemu. Miał też przestrzegać młodych ludzi przed kroczeniem taką ścieżką. Tymczasem dziewczyny w filmie żyją sobie niemal beztrosko, materialnie rzecz jasna mają wszystko czego potrzebują - miewają co prawda kłopoty w szkole, ale kto by tak na dobrą sprawę się tym przejmował. Problem ciąży również nie wydaje się w filmie czymś naprawdę strasznym. Zirytował mnie również sposób w jaki bohaterki spotykają swoich sponsorów – pójdziemy do galerii i od razu znajdziemy kilku takich, którzy na pewno się zgodzą. No to ja pytam w takim razie - do jakich one chodzą galerii? Znaczna część takich właśnie dziewczyn na co dzień poznaje mężczyzn przez Internet.

Ukazanie problemu w filmie w ten sposób może mieć zupełnie odwrotny skutek, niż taki, który twórcy chcieli osiągnąć. Młodzież ocenia bowiem wszystko swoimi specyficznymi kategoriami, które tworzą niekiedy moralność niezrozumiałą dla ludzi dorosłych. Być może gdyby udział w filmie wzięli w większości profesjonalni aktorzy, a on sam nasycony był emocjami pokazanymi z różnych punktów widzenia, miałby większy wydźwięk i byłby wiarygodny. Tak niestety się nie stało, a szkoda.

Brak komentarzy: