GRA MUZYKA

sobota, 7 maja 2011

3-majówka, Wrocław, 2-3 maja 2011



[camel]
ocena: 7.5/10


3-majówka na stale zakorzeniła się w wiosennej ofercie koncertowej stolicy Dolnego Śląska. Tegoroczna, piąta edycja zapowiadała się wyjątkowo atrakcyjnie pod względem wykonawców: autorka najlepszej popowej płyty zeszłego roku Brodka, będący na chwilę przed wydaniem nowej płyty Myslovitz, zawsze ciekawi w wydaniu koncertowym Strachy na Lachy, Kazik w swoim hardrockowym wcieleniu - a to tylko gwiazdy pierwszego dnia. Na dzień drugi imprezy zaanonsowano łączących na koncertach rap, rock, jazz i funky Fisza i Emade z Tworzywem Sztucznym, legendarną ekipę ze Śląska czyli Dżem oraz niemniej legendarnych Szczecinian z Heya. Szkoda, że odbiór koncertów utrudnił śnieg, który padał 3 maja od rana w całym Wrocławiu (ale przynajmniej poczułem na własnej skórze o czym śpiewała Kora w 'Wyjątkowo zimnym maju';)).

DZIEŃ PIERWSZY: 2 maja 2011

Na STARGUARDMUFFIN czyli zespół Kamila Bednarka niestety nie udało mi się dotrzeć, ale myślę, że jeszcze będzie okazja żeby go zobaczyć live.

BRODKA [8.5/10]



Koncert Brodki widziałem kilkanaście dni wcześniej, tak więc po przybyciu na Wyspę Słodową najpierw spotkałem się ze znajomymi oraz poszedłem coś zjeść. Z tego co widziałem to mogę z całym przekonaniem potwierdzić, że Brodka jest świetną artystką, porwała publiczność do tańca, a w finałowej Grandzie znów dała się ponieść na rękach publiczności - choć nieco dłużej niż to miało miejsce w Katowicach. Repertuar chyba identyczny z jej koncertem na którym byłem w Mega Clubie.

HAPPYSAD [7/10]

Podobnie jak w przypadku Brodki, koncert widziałem głównie z Wyspy Piaskowej. Repertuar różnorodny: było Zanim pójdę, Od kiedy ropą, Taką wodą być, Milowy las ale też nowe utwory w rodzaju Made in China. Pod koniec zrobiło się trochę psychodelicznie z tego co słyszałem.

STRACHY NA LACHY [7.5/10]



Ekipa Grabaża zawsze sprawdza się na koncertach tego typu, tak było i tym razem. Świetna setlista: zarówno utwory z początków działalności takie jak Jedna taka szansa na sto, Raissa, Wariat jak i te nowsze Ostatki - nie widzisz stawki, Żyję w kraju, Twoje oczy lubią mnie. I najważniejsze - była Piła Tango na koniec więc koncert mogę zaliczyć do udanych.

MYSLOVITZ [8/10]



Byłem pełen obaw jeśli chodzi o ten koncert. Nie widziałem ich na żywo od blisko dwóch lat, a i nowy singiel nie zapowiadał, że nowa płyta, która ma się ukazać 31 maja będzie udana. Na szczęście kwintet z Mysłowic postawił na przeboje - dzięki temu koncert zyskał na dynamice (nowa płyta niestety zapowiada się balladowo) i usłyszeliśmy najlepsze utwory z ich pięciu płyt (pominięto debiutancki krążek) z Jamesem..., Nienawiścią, Za zamkniętymi oczami, Nocnym pociągiem aż do końca świata i Blue velvet na czele. Długość dźwięku samotności została oczywiście odśpiewana przez publiczność i Peggy Brown, również oczywiście, się pojawiła. Naprawdę dobry, rockowy występ - oby tak wyglądały również te promujące "Nieważne jak wysoko jesteśmy".

KNŻ [8/10]

Z uwagi na zmęczenie widziałem tylko początkowe 6-7 utworów. I żałuję bo Kazik w wersji hardrockowej naprawdę brzmiał dobrze. Z tego co zagrali największe wrażenia zrobiły na mnie California Uber Alles, Ballada o Janku Wiśniewskim i Wszyscy artyści to prostytutki. A, i dobrą robotę wykonali oświetleniowcy.

DZIEŃ DRUGI: 3 maja 2011

Śnieg w maju, no naprawdę ciekawie. Załamanie pogody zaskoczyło trzeciego dnia miesiąca maja nie tylko drogowców, ale także uczestników wrocławskiej 3-majówki. Z tego też powodu myślałem, że koncerty mogą się nie odbyć, albo zacząć z dużym opóźnieniem. Na szczęście tak się nie stało...

FISZ EMADE [8.5/10]



Z tego co widzę po setlistach umieszczonych w sieci zdążyłem na nieco ponad połowę koncertu. Koncertu naprawdę świetnego, również zważywszy na warunki w jakich grali. Fisz w dobrej formie, Sobolewski na gitarze, oraz Emade na perkusji - jak zwykle klasa sama w sobie. Kilka utworów z "Heavi Metalu" (tytułowy, Szef Kuchni oraz repryza 666 w czasie którego Fisz przedstawiał band), "Piątku 13" (Bla bla bla nr 2, Imitacje, Jesteście Gotowi) oraz klasyki w rodzaju Muzyki Wszech Świata, 30 cm i Dynamitu. Czekam na nową płytę...

Tu następuje pięciogodzinna przerwa, gdyż nie uśmiechało mi się zostawać na Wyspie Słodowej do późnego wieczora przy temperaturze bliskiej zera oraz coraz intensywniej padającym śniegiem. W związku z tym ominęły mnie koncerty Dezertera, Piersi i Dżemu. Na szczęście koło godziny 20, gdy ponownie zjawiłem się na Wyspie Słodowej, temperatura wzrosła i nawet na chwilę dane nam było zobaczyć słońce(!).

HEY [8/10]



Hey jak zwykle zagrał bardzo dobrze. Cieszył sensownie dobrany repertuar: starocie w rodzaju Eksperymentu, Teksańskiego, That`s a lie, Dosyć poważnie świetnie uzupełniały się z nowszymi utworami w rodzaju A Ty?, Muka, Faza Delta, Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy! czy Luli lali. Układ taneczny zaprezentowany przez zespół przed "Zazdrością" wzbudził entuzjazm publiczności, tak samo jak Moja i Twoja Nadzieja wykonana na koniec części zasadniczej i List ostatecznie wieńczący koncert Kasi Nosowskiej z kolegami.

Koncertu Comy nie widziałem (znowu) wychodząc z założenia, że będzie kiedyś okazja zobaczyć ekipę Piotra Roguckiego na jakimś plenerowym koncercie, a może nawet klubowym.

PODSUMOWANIE
Świetna impreza, dobra organizacja, żywiołowa publiczność. Dobrze, że oddzielono część koncertową (Wyspa Słodowa) od części 'konsumpcyjnej' (Wyspa Piaskowa) - ciekawostką jest fakt, że płacić można było tylko w żetonach. Dużym udogodnieniem była możliwość wnoszenia aparatów fotograficznych. Do zobaczenia za rok, bo każda okazja jest dobra by znowu trochę poprzebywać we Wrocławiu.

Brak komentarzy: