ocena: 7/10
Na początku należałoby zastanowić się czy Off Festival zyskał przenosząc się z rodzimego miasta Artura Rojka do stolicy śląskiej aglomeracji. Wszystko wskazuje na to, że tak. Większy budżet, większa frekwencja (podobno 15 tysięcy osób), jeden dodatkowy dzień i dobra, zbliżona do mysłowickiej parkowo-leśna lokalizacja.
6 sierpnia - Dzień pierwszy
Tegoroczny Off zaczął się dla mnie koncertem nowego projektu Borysa Dejnarowicza o nazwie Newest Zealand, który jednocześnie otwierał Scenę Trójka Offensywa. Niestety z powodu dość sporej kolejki przy wejściu dane mi było zobaczyć tylko kwadrans z półgodzinnego występu, który oceniam dość dobrze. Z utworu na utwór coraz lepiej, widać potencjał projektu. Ciekawe jak to zabrzmi na zapowiadanej na jesień płycie. A pod pseudonimem Peter Bergstrand ukrywał się Afrojax z Afro Kolektywu.
Jako następni na tej scenie zaprezentowali się Cieślak i Księżniczki. Pod nazwą tego projektu kryją się: znany wszystkim Maciek Cieślak oraz damski tercet smyczkowy. Koncertowo wspomagały zespół dwie panie – jedną z nich była Natalia Fiedorczuk, który na Offie wystąpiła jeszcze dwukrotnie z Nathalie & The Loners i Happy Pills. Sam koncert, skutecznie zagłuszany przez Kima Nowaka na Scenie Głównej czyli mBankowej, urokliwy choć momentami trochę senny. Ale ten projekt chyba taki właśnie miał być – eteryczne piosenki, śpiewane po angielsku przez Cieślaka z towarzyszeniem gitary akustycznej ozdobione subtelną grą jego Księżniczek. Pewnie lepiej zabrzmiał materiał na, mającej swoją premierę na Offie, płycie wydanej przez wytwórnie Maćka, ale o niej potem.
Przed 19 na Scenie Leśnej zaprezentowali się reaktywowani po siedmiu latach Something Like Elvis. I to był dla mnie jeden z najlepszych koncertów całego tegorocznego Offa. Pełne rockowej energii, w dużej mierze instrumentalne kompozycje ze znaczącym udziałem akordeonu rewelacyjnie zabrzmiały tego wieczora. Duże zaskoczenie, aż ciekaw jestem ich jesiennej trasy.
W okolicach The Horrors na Głównej zaczęła mnie boleć głowa więc koncert spędziłem w pozycji siedząco-leżącej, jakichś większych wrażeń pozytywnych nie doświadczając z płynącej ze sceny muzyki. Na Fenneszu wejść do środka nie było jak więc wybrałem mieszczącą się nieopodal ławkę. Jak wiadomo muzyka Austriaka do najłatwiejszych nie należy, a i warunki odbioru średnie więc raczej nie mogę wydać jakiejś konkretnej opinii. Ciekawiej pewnie wypadł by ten koncert w bardziej kameralnych warunkach. Ból głowy nie minął więc wolałem się przenieść pod Scenę Główną gdzie próbę miała chyba najważniejsza polska gwiazda imprezy.
Mowa oczywiście o Lenny Valentino. Zespole, który nagrał jedną rewelacyjną płytę, zagrał trasę koncertową po czym się rozpadł. Pierwsze jednorazowa reaktywacja miała miejsce na pierwszym Offie w 2006, jednak wtedy za perkusją, w miejsce nieobecnego Arkadiusza Kowalczyka, zasiadł Macio Moretti. Tym razem, po czterech latach zobaczyliśmy oryginalny skład tego niezwykłego projektu. Koncert był transmitowany przez Trójkę, a zespół odegrał kawałek po kawałku swoją jedyną płytę czyli Uwaga! Jedzie Tramwaj z 2001 roku. Było kilka świetnych momentów do których zaliczam otwierające album i koncert Zniszczyłaś to czy zniszczyłem to ja, dodatkowy, gitarowo-czadowy finał Jesteśmy dla siebie wrogami oraz poruszające Dla Taty. W Chłopcu z plasteliny Jacek Lachowicz zmienił trochę swoje partie klawiszowe, w Dzieci 2 brak było głosów tytułowych bohaterów. Generalnie udany koncert, choć nie tak magiczny jak ten z katowickiego Mega Clubu z 2001 czy ten sprzed czterech lat kiedy zagrali cudowną wersję hitu Alan Parsons Project Don`t Answer Me (którą grali także na trasie promującej Tramwaj) i utwór z epki Dom Nauki Wrażeń. Fajnie by było jakby ktoś wydał któryś z ich offowych koncertów na DVD.
Na zakończenie tego dnia widziałem początek koncertu The Fall, ale jednak nie chciało mi się na nim zostawać do końca.
Na fotografiach (przepraszam za kiepską jakość) kolejno: Cieślak i Księżniczki, Something Like Elvis i dwukrotnie Lenny Valentino.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz