ocena: 10/10
Ta książka Wami wstrząśnie. Jeżeli macie jakąś, minimalną chociaż, dawkę wrażliwości w sobie, to powinna Wami wstrząsnąć. Ale po kolei.
Piotr Czerwiński, rocznik 1972, absolwent dziennikarstwa na UW. Przez lata związany z Expresem Wieczornym, po jego zamknięciu pisywał dla pism kolorowych. Mieszka w Warszawie. Tyle głosi notka biograficzna, którą znajdziemy na tylnej obwolucie okładki. A co znajdziemy w środku? Opis brutalnej, polskiej rzeczywistości. Widziany oczami młodego inteligenta, który jest zbyt wrażliwy, by osiągnąć sukces czy choćby nawet godnie egzystować w dzisiejszym, postkomunistycznym i skomercjalizowanym świecie. Czerwiński nie przebiera w słowach, jego język jest komunikatywny, dosadny, a często wulgarny: ”Bardzo dużo przeklinam. Kiedyś tak nie było, ale w pewnym momencie wszystkie inne słowa przestały mieć właściwą moc. Mam nałogowe podejście do języka; zarzucanie lekkich słówek zupełnie mnie już nie kręci. Muszę spawać mocne, twarde wyrazy. Słowa są zbyt giętkie, by im pozwolić na tremę. A najbardziej giętkie są przekleństwa. One nas kiedyś zegną do reszty” – wyznaje autor w ‘Zbyt długim prologu’.
Jeżeli przyzwyczaimy się do dosadności bohatera książki Piotra Czerwińskiego to nie powinniśmy mieć problemu z przebrnięciem przez następne strony tej wciągającej powieści. Jest co czytać. Mamy tu i miłość i wspomnienia z dzieciństwa spędzanego w czasach komunizmu. Ciekawie Czerwiński opisuje reguły rządzące światem dziennikarskim, a ponieważ sam jest dziennikarzem to zna swoje środowisko "od podszewki". Jak czytamy na kartach powieści, jest to środowisko skomercjalizowane, żerujące na najniższych ludzkich emocjach, pragnące szybko „wyłowić” jakiś skandal, by za to otrzymać jak największe pieniądze. Smutne to, ale prawdziwe. A bohater powieści zbyt wrażliwy jest na to, by do końca przystać na te reguły – tak więc z powodu swojego nieprzystosowania, "nieupupienia" boryka się z nałogiem alkoholowym na co wpływ mają także jego nieudane związki damsko-męskie. W "Pokalaniu" przeżywa zauroczenie koleżanką z pracy, którą nazywa "Tofi".
Mógłbym o tej książce pisać w nieskończoność, ale myślę, że to nie ma specjalnego sensu. Najlepiej ją po prostu przeczytać. I pozbawić się złudzeń, że świat jest piękny. Choć nawet sam bohater nie uważa, że ten świat jest tak do końca "porąbany" o czym świadczy niezwykłe i poetyckie (!) zakończenie książki: "Młodość jest jak te butelki,które rozwalaliśmy o ściany. Nie można ich skleić z powrotem, ale jest jeszcze szansa, dla każdego z nas, marnych ciuli, że przyjdzie ktoś, kto ułoży z nich witraże".
"Pokalanie" wyprzedziło w rankingu moich książek życia "Wierność w stereo" Hornby`ego i „Mistrza i Małgorzatę” Bułhakowa, tak więc do księgarni marsz! Choć minęły cztery lata odkąd ją przeczytałem nadal z czystym sumieniem daję maksymalną notę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz